Good memories - the best motivation to keep going

14:52 Unknown 0 Comments

Wiecie co szczególnie spodobało mi się w II Mistrzostwach Kettlebell Hardstyle Challenge 2015? To, że w większości w ogóle nie odczuwałam presji związane z rywalizacją. Traktowałam to raczej w kategorii: "To będzie prześwietny dzień spędzony w gronie ludzi, którzy tak jak ja mają świra na punkcie machania żelaznymi czajnikami". Takie właśnie nastawienie pozwoliło mi wycisnąć z tego dnia maksymalnie tyle radości, pozytywnych emocji i zadowolenia, że nawet teraz, praktycznie tydzień po imprezie potrafię rozmawiać o niej i wspominać ją z wypiekami i uśmiechem na twarzy.
Startowałam już wcześniej w zawodach lekkoatletycznych - ze szkoły, "z biegu", zupełnie nieprzygotowana, niewytrenowana - ot, tako, bo brakowało kogoś do drużyny, bo kiedyś tam gdzieś tam parę razy trenowałam. Pchałam kulą. Te zawody kolosalnie różniły się od Mistrzostw - jeździłam na nie nie w pełni wyćwiczona, nieprzygotowana, zestresowana, pod presją. Atmosfera takich imprez również znacznie różniła się od Mistrzostw - żadnej przyjaznej atmosfery, tylko pozory i uprzejme słówka - "było bardzo dobrze", "nie przejmuj się", jednak w głębi każdy myślał tylko o swoim wyniku. Nie twierdzę, że na Mistrzostwach tak nie było - wiadomo, własny wynik jest najważniejszy, jednak doping napływał z każdej strony - kibicowało się każdemu, bo każdy z nas wiedział, że to jest przede wszystkim walka ze samym sobą - ze swoimi słabościami i ograniczeniami. Nie krytykuję zawodów szkolnych i tego typu sportowych imprez - są one bardzo emocjonujące i z pewnością potrzebne, jednak ja sama źle je zapamiętał z tego względu, że byłam na nie wysyłana bez przygotowania, zupełnie nie liczono się z moimi emocjami i tym, że niewytrenowana będę bardziej się denerwować i przeżywać porażkę. 
Z Mistrzostwami było inaczej - zgłosiłam się na nie sama, a wcześniej sumiennie i regularnie chodziłam na treningi. Jedyne co zawaliłam i czego nie dopilnowałam do końca to dieta. Jednak jeśli chodzi o poziom mojego przygotowania - w moim odczuciu był bardzo wysoki. Dzięki temu stres jaki odczuwałam znacznie różnił się od tego, który towarzyszył mi na Lidze Lekkoatletycznej - był spowodowany bardziej niewiedzą odnośnie tego, co mnie czeka, a nie faktem niemożliwości przewidzenia swoich wyników czy perspektywą wielkiej porażki. Może też zwyczajnie chodziło o to, że w żelaznych czajnikach jestem zakochana na zabój, a kula była po to, aby mieć wyższą ocenę na wychowaniu fizycznym i by "podciągać" wyniki całej drużyny na zawodach.
Jedno wiem na pewno - na zawody szkolne raczej nie wybieram się w najbliższym czasie, a do III Mistrzostw Kettlebell Hardstyle Challenge 2016 został jeszcze rok, tak więc...

Keep training, keep going!

Serdecznie gratuluję również zwycięzcom tegorocznych Mistrzostw - szczególnie tym, którzy są mi najbliżsi: Urszuli Paszko, mojej trenerce/mentorce zajęcia I miejsca w Kategorii Professional Kobiet i jednocześnie uzyskania tytułu Mistrzyni Kettlebell Hardstyle 2015; Helenie Iwaniuk  z Pięknej Siły, z którą razem trenowałyśmy zajęcia III miejsca w Kategorii Amator Kobiet; Urszuli Kiryluk ze Wschodniej Siły, z którą również miałam okazję trenować zajęcia II miejsca w Kategorii Amator Kobiet; Piotrowi Pacowi, mojemu trenerowi zajęcia III miejsca w Kategorii Professional Mężczyzn oraz Dream Teamowi z Bielska Podlaskiego (Urszula Paszko, Marzanna Wieczorek, Piotr Pac, Kuba Kozłow, Jakub Sawicki) , który uzyskał I miejsce w swojej kategorii!
Wschód po raz kolejny pokazał, że trzeba się z nim liczyć!
Gratuluję Wam z całego serca i życzę dalszych sukcesów!

Poniżej mała fotorelacja autorstwa mojej niezawodnej i najukochańszej siostry Katarzyny Owerczuk. Zapraszam!


Sam odważnik nie wystarczył, trzeba było podoczepiać...
Pan trener Mirosław Jurczak w wersji elegance.

Tacy panowie musieli się pokazać, nie było innego wyjścia...

Marcin, wymiatasz!
Pani Sędzia Angelika pokazuje, jak wykonać poprawnego snatcha.
Street Workout Hajnówka. Jak oni to robią...


Wielkie kulki poszły w ruch...
High bridge!
Wschodnia Siła vs Piękna Siła :D
Nieszczęsny Front Squat...
Jak Ula krzyczy, że masz wytrzymać do końca, to wytrzymujesz bez gadania, zrozumiano?

Oto właśnie ci państwo, którzy tak kochają żelazne czajniki.

Spojrzenie godne zabójcy...

I poszły z tym żelastwem!

Wyciskamy, nie poddajemy się...

Oto przed państwem dwie zwyciężczynie wyciskające 2x12 kg. Szacunek!
Łaaaaa, lecisz do góry, kettelku, lecisz!
Co to byłby za blog jakbym nie dała selfies?

 
Na zdjęciu Angelika Przybyłek, której nie muszę nikomu przedstawiać oraz Gosia Grygoruk - osoba, której jak dotąd nie znudziło się słuchanie moich wywodów o kettlach. Szacun dla niej!
It's simple - with my Iron Sister!<3



Plan na najbliższe miesiące? Kettlebell Hardstyle 2-3 w tygodniu i konsekwentna dieta. Poza tym próbuję wdrożyć bieganie w mój napięty grafik. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Trzymajcie się ciepło, czajnikowcy i nie tylko!<3

0 comments: