Good memories - the best motivation to keep going
Wiecie co szczególnie spodobało mi się w II Mistrzostwach Kettlebell Hardstyle Challenge 2015? To, że w większości w ogóle nie odczuwałam presji związane z rywalizacją. Traktowałam to raczej w kategorii: "To będzie prześwietny dzień spędzony w gronie ludzi, którzy tak jak ja mają świra na punkcie machania żelaznymi czajnikami". Takie właśnie nastawienie pozwoliło mi wycisnąć z tego dnia maksymalnie tyle radości, pozytywnych emocji i zadowolenia, że nawet teraz, praktycznie tydzień po imprezie potrafię rozmawiać o niej i wspominać ją z wypiekami i uśmiechem na twarzy.
Startowałam już wcześniej w zawodach lekkoatletycznych - ze szkoły, "z biegu", zupełnie nieprzygotowana, niewytrenowana - ot, tako, bo brakowało kogoś do drużyny, bo kiedyś tam gdzieś tam parę razy trenowałam. Pchałam kulą. Te zawody kolosalnie różniły się od Mistrzostw - jeździłam na nie nie w pełni wyćwiczona, nieprzygotowana, zestresowana, pod presją. Atmosfera takich imprez również znacznie różniła się od Mistrzostw - żadnej przyjaznej atmosfery, tylko pozory i uprzejme słówka - "było bardzo dobrze", "nie przejmuj się", jednak w głębi każdy myślał tylko o swoim wyniku. Nie twierdzę, że na Mistrzostwach tak nie było - wiadomo, własny wynik jest najważniejszy, jednak doping napływał z każdej strony - kibicowało się każdemu, bo każdy z nas wiedział, że to jest przede wszystkim walka ze samym sobą - ze swoimi słabościami i ograniczeniami. Nie krytykuję zawodów szkolnych i tego typu sportowych imprez - są one bardzo emocjonujące i z pewnością potrzebne, jednak ja sama źle je zapamiętał z tego względu, że byłam na nie wysyłana bez przygotowania, zupełnie nie liczono się z moimi emocjami i tym, że niewytrenowana będę bardziej się denerwować i przeżywać porażkę.
Z Mistrzostwami było inaczej - zgłosiłam się na nie sama, a wcześniej sumiennie i regularnie chodziłam na treningi. Jedyne co zawaliłam i czego nie dopilnowałam do końca to dieta. Jednak jeśli chodzi o poziom mojego przygotowania - w moim odczuciu był bardzo wysoki. Dzięki temu stres jaki odczuwałam znacznie różnił się od tego, który towarzyszył mi na Lidze Lekkoatletycznej - był spowodowany bardziej niewiedzą odnośnie tego, co mnie czeka, a nie faktem niemożliwości przewidzenia swoich wyników czy perspektywą wielkiej porażki. Może też zwyczajnie chodziło o to, że w żelaznych czajnikach jestem zakochana na zabój, a kula była po to, aby mieć wyższą ocenę na wychowaniu fizycznym i by "podciągać" wyniki całej drużyny na zawodach.
Jedno wiem na pewno - na zawody szkolne raczej nie wybieram się w najbliższym czasie, a do III Mistrzostw Kettlebell Hardstyle Challenge 2016 został jeszcze rok, tak więc...
Keep training, keep going!
Serdecznie gratuluję również zwycięzcom tegorocznych Mistrzostw - szczególnie tym, którzy są mi najbliżsi: Urszuli Paszko, mojej trenerce/mentorce zajęcia I miejsca w Kategorii Professional Kobiet i jednocześnie uzyskania tytułu Mistrzyni Kettlebell Hardstyle 2015; Helenie Iwaniuk z Pięknej Siły, z którą razem trenowałyśmy zajęcia III miejsca w Kategorii Amator Kobiet; Urszuli Kiryluk ze Wschodniej Siły, z którą również miałam okazję trenować zajęcia II miejsca w Kategorii Amator Kobiet; Piotrowi Pacowi, mojemu trenerowi zajęcia III miejsca w Kategorii Professional Mężczyzn oraz Dream Teamowi z Bielska Podlaskiego (Urszula Paszko, Marzanna Wieczorek, Piotr Pac, Kuba Kozłow, Jakub Sawicki) , który uzyskał I miejsce w swojej kategorii!
Wschód po raz kolejny pokazał, że trzeba się z nim liczyć!
Gratuluję Wam z całego serca i życzę dalszych sukcesów!
Poniżej mała fotorelacja autorstwa mojej niezawodnej i najukochańszej siostry Katarzyny Owerczuk. Zapraszam!
 |
|
Sam odważnik nie wystarczył, trzeba było podoczepiać... |
 |
Pan trener Mirosław Jurczak w wersji elegance. |
 |
Tacy panowie musieli się pokazać, nie było innego wyjścia... |
 |
Marcin, wymiatasz! |
 |
Pani Sędzia Angelika pokazuje, jak wykonać poprawnego snatcha. |
 |
Street Workout Hajnówka. Jak oni to robią... |
 |
Wielkie kulki poszły w ruch... |
 |
High bridge! |
 |
Wschodnia Siła vs Piękna Siła :D |
 |
Nieszczęsny Front Squat... |
 |
Jak Ula krzyczy, że masz wytrzymać do końca, to wytrzymujesz bez gadania, zrozumiano? |
 |
Oto właśnie ci państwo, którzy tak kochają żelazne czajniki. |
 |
Spojrzenie godne zabójcy... |
 |
I poszły z tym żelastwem! |
 |
Wyciskamy, nie poddajemy się... |
 |
Oto przed państwem dwie zwyciężczynie wyciskające 2x12 kg. Szacunek! |
|
 |
Łaaaaa, lecisz do góry, kettelku, lecisz! |
Co to byłby za blog jakbym nie dała selfies?
 | |
Na zdjęciu Angelika Przybyłek, której nie muszę nikomu przedstawiać oraz Gosia Grygoruk - osoba, której jak dotąd nie znudziło się słuchanie moich wywodów o kettlach. Szacun dla niej! |
 |
It's simple - with my Iron Sister!<3 |
|
|
|
Plan na najbliższe miesiące? Kettlebell Hardstyle 2-3 w tygodniu i konsekwentna dieta. Poza tym próbuję wdrożyć bieganie w mój napięty grafik. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Trzymajcie się ciepło, czajnikowcy i nie tylko!<3
0 comments: