Make it happen!

12:52 Unknown 0 Comments

Za oknem upał, niezależnie od pory doby, siedzieć ciężko, stać ciężko, leżeć ciężko, robić ciężko... słowem wszystko ciężko. Najchętniej to by się spało, jadło lody albo nie wychodziło z wody.
A na trening iść trzeba! Mało tego, trzeba politykę w państwie prowadzić.
Biedny ten nasz nowy prezydent, pan Andrzej Duda. W takie upały to i pewno myśleć ciężko. A on dzielnie podróżuje po kraju. "Dudabusem". Klimatyzowanym, oczywiście, ale to nie zmienia faktu, że ciężko. Podróżuje i przekonuje rodaków, że swoje obietnice spełni. 
Oj, ciężko.
Taki upał ma jednak swoje plusy. Obywatele przybywający na takie spotkania z prezydentem liczą na konkretne informacje - co, gdzie, kiedy i w jaki sposób zostanie zmienione. Twardo postanawiają sobie w myślach: "Nie dam sobie wkręcić żadnego kitu, nikt mi nie zrobi wody z mózgu, nawet prezydent. Oczekuję konkretnych decyzji i postanowień!".
No i faktycznie, pan prezydent wody z mózgu im nie zrobi.
Raczej pogoda robi.
W wyniku takiej sytuacji pan Duda ma czyste ręce, a rodacy i tak na jego słowa przystaną.
Bo... co on właściwie takiego powiedział? Zresztą, nieważne.

Boże, jak gorąco!

Polityka w państwie, owszem, ciężka, ale drodzy rodacy, ci, którzy aktywni fizycznie pomimo tego małego piekła na dworze - jak trenować w taką pogodę?!
Istnieją dwie skrajne odpowiedzi - albo bardzo, bardzo, ale to bardzo wcześnie rano (nie, śpioszki - popołudnioszki, o 10:00 temperatura na zewnątrz dobija  już do 30 st. Celsjusza!), albo wieczorem lub w nocy. Ja praktykuję drugą opcję - 19:30 to można rzec, idealny moment na zrobienie treningu.
Oczywiście można znaleźć sobie milion wymówek - że dalej gorąco, że zmęczona, że się nie chce, że się przegrzeję, spocę, będę fuu, że wakacje, że po co, że wolne, że odpoczynek, jednak... 
Tylko ty tracisz na tych wymówkach. Nie twój trener, nie koleżanki czy koledzy z grupy, nie rodzice, nie rodzeństwo, nie znajomi, nie kumpel czy przyjaciółka. To właśnie ty ponosisz największe straty.
Tak samo jest z pisaniem - scenariusz czeka, termin ostateczny zbliża się wielkimi, siedmiomilowym krokami, zegar tyka, i tak dalej, i tak dalej, a... się nie chce, nie ma pomysłu, nie ma czasu, tralalala...

Człowiek to przedziwna istota, powiadam wam. Jeśli mu się nie chce - znajdzie milion argumentów, aby to potwierdzić. Odszuka miliard "za", które utwierdzą go w przekonaniu, że podjął słuszną decyzję. Jednak kiedy przyjdzie moment, w którym trzeba będzie się zmotywować do działania - podda się, nie znajdzie w swojej głowie słów i ochoty do tego, by zrobić coś dla siebie. Zrezygnuje.
A potem, widząc innych, którzy jednak się zmotywowali i zrobili coś dla siebie, zacznie żałować, narzekać i marudzić. Że on to nie potrafi, nie jest w stanie, nie umie, że inni mają lepiej...
Nie, nie mają. Jeśli chodzi o kwestie "chcenia" i "niechcenia" to wszyscy w życiu mamy tak samo.

Dlatego podnieś tyłek z wygodnego łóżka, wymaż ze swojego umysłu wszystkie negatywne słowa i myśli, i idź robić to, co sprawi, że twoje życie stanie się lepsze.

Nie ma, że upał, nie ma że nie chcę, nie ma, że ciężko.

Do roboty!


0 comments: