Sometimes you just need to think about yourself...

14:24 Unknown 2 Comments

Wszyscy wiemy, jak ciężko jest pogodzić codzienne życie, relacje z rodziną i przyjaciółmi, pracę ze swoimi pasjami i przyjemnościami. To niezwykle trudne - realizować się w życiu zawodowym i prywatnym, a także osiągać progres i zdobywać sukcesy w tym, czym zajmujemy się z własnej woli - dla przyjemności czy z innego, równie ważnego dla nas, osobistego powodu. Często szanse na to, aby czas poświęcony na jedną i na drugą sferę naszego życia był mniej więcej taki sam, spadają do zera - bo przecież w domu nieposprzątane, jesteś zmęczony/a po pracy, dzieci i mąż domagają się uwagi, ogródek nieopielony, i tak dalej, i tak dalej... Często domownicy nie rozumieją twojej potrzeby spełniania się także w innych dziedzinach życia i bagatelizują twoje zaangażowanie i zamiłowanie do tego, co robisz "ekstra", po godzinach. Niektórzy próbują zrobić wszystko na raz - wrócić z pracy, posprzątać w domu, pobawić się z dziećmi, ucałować męża i opielić ogródek, a potem lecieć na zajęcia lub zamknąć się w pokoju i oddać się swojej pasji, jednak... czy takie dogadzanie wszystkim jest na dłuższą metę możliwe? Czy w końcu organizm, fizycznie i psychicznie zmęczony, nie podda się i nie powie: "nie, dosyć, nie dam rady, odpuszczam dzisiaj trening/próbę/zajęcia/nie będę pisała/grała itp, itd"? Co wtedy stanie się z naszą miłością, z naszą pasją?
Niestety taka sytuacja często ma miejsce. Nie jesteśmy w stanie zaplanować sobie w odpowiedni sposób obowiązków, odłożyć czegoś na później czy poprosić o pomoc innych, przez co najczęściej wykonywanie tych czynności zajmuje także czas, który jest przeznaczony na "naszą przyjemność". Bywa także tak, że przeciwnie - robimy przed treningiem/zajęciami tyle, ile jesteśmy w stanie i chcemy resztę obowiązków odłożyć na później lub przekazać najbliższym, jednak ci, nie rozumiejąc naszej potrzeby takiego rodzaju odpoczynku, zaczynają robić nam wyrzuty. "Ciągle nie ma cię w domu", "niby jak ja mam zająć się dzieckiem i jednocześnie sprzątnąć łazienkę" - to sprawia, że w naszym umyśle zaczynają się rodzić wyrzuty sumienia i ostatecznie odpuszczamy, poddajemy się, zostajemy w domu i harujemy.
Uważam jednak, że nie powinno tak być. Każdy/a z nas powinna wydzielić sobie czas na własne przyjemności i konsekwentnie pilnować tego, aby przeznaczać go tylko na to, na co kocha. To bardzo trudne i często wymaga wielu poświęceń - znam to z autopsji. Oczywiście w moim przypadku nie chodzi jeszcze o dzieci czy zaniedbanego męża, ale często w imię treningów poświęcałam spotkania ze znajomymi, uroczystości rodzinne czy nawet po prostu czas spędzony w domu, z rodziną. Nie uważam jednak tego za zmarnowany kawałek swojego życia - wręcz przeciwnie, myślę, że dobrze wykorzystałam ten czas. Zdaję sobie sprawę z tego, że moja rodzina czy przyjaciele mogą mieć do mnie żal o to, że nie poświęcam im maksimum swojego czasu, ale sądzę, że równie ważne jest w życiu to, by być w jakimś stopniu "zdrowym egoistą". Każdy z nas powinien poświęcać czas na samorealizację, ponieważ to jest moment, w którym pracujemy nad sobą - nad swoim wyglądem, swoim umysłem, swoją psychiką. To procentuje w przyszłości, dlatego warto się temu w jakiejś mierze poświęcić W końcu to ze sobą będziemy żyć aż do ostatniej minuty. To na siebie będziemy codziennie patrzeć w lustrze. To ze swoimi demonami w każdej chwili będziemy się zmagać. Czyż nie warto sobie tego ułatwić? Czyż nie warto zainwestować w siebie chociażby po to, aby cieszyć się zdrowym, szczęśliwym życiem i by u jego kresu móc powiedzieć, że również o siebie się zadbało?
Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie.
Ja sama do niedawna byłam w stanie zrobić wszystko dla każdego, tylko nie dla siebie. Teraz jednak coraz bardziej rozumiem i uczę się tego, aby myśleć także o sobie. Nie tylko sukces zawodowy czy szczęśliwa rodzina są ważne.
Ważna jestem także szczęśliwa ja.
Myślę, że warto o tym pamiętać.

Dziś był jeden z takich dni, kiedy trzeba było poświęcić czas spędzony z rodziną na rzecz treningu. Czuję jednak, że to zaprocentuje i to całkiem niedługo. Dzisiejsze wyniki całkiem niezłe, 2x8 kg w See Saw Press (43 powtórzenia w ciągu minuty), 2x12 kg w Double Front Squat (10 powtórzeń) i 19 kg w TGU. Jeśli chodzi o tureckie wstawanie - chyba się zablokowałam. Drugie podejście do 20 kg odważnika po dłuższej przerwie i wciąż utykam w tym samym miejscu. Z każdej próby jednak staram się wyciągnąć wnioski.
Wierzę, że niedługo złamię tę "klątwę" i zrobię to.

Spokojnej nocy wszystkim. :)



2 komentarze:

  1. Fajny post :) Mądre słowa, zgadzam się z Tobą, że trzeba być także takim "zdrowym egoistą", czasem pomyśleć o sobie i nie poświęcać wszystkiego dla innych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! :) Otóż to, czasami po prostu nie warto, często sporo się przez to, niestety, traci.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń